piątek, 12 października 2012

Wyobraźnia



Wyciągnęła z pod łóżka stary, zakurzony album ze zdjęciami. Usiadła na podłodze w jego wielkiej koszulce. Podciągnęła kolana pod brodę i wszystko wróciło. Znów czuła jego zapach, dotyk jego dłoni i bicie jego serca. Wpatrywała się w album i tak naprawdę nie wiedziała czy na pewno chce oglądać jego zawartość. Nie robiła już tego od ponad pięciu lat. Wyciągnęła ręce i opuszkami palców dotykała brudnej okładki. Tym samym schowała twarz w wyblakłej koszulce. Mimo upływu czasu nadal wyczuwała zapach jego ciała. Otworzyła album wciąż oddychając jego zapachem. Końcami palców dotykała każdej fotografii, dokładnie pamiętała okoliczności zrobienia każdej z nich. Zdjęcia były już bardzo zniszczone. Tyle razy nad nimi płakała. Doszła to miejsca gdzie papier był porwany i pognieciony. Jak dziś pamięta jak je rwała, i ciskała nimi o ściany. Była zła na los, na siebie, na niego. Kiedy tylko jej przeszło z płaczem zbierała skrawki, układała i z rozpaczą szukała brakujących części. Wiele razy chciała spalić zbiór zdjęć. Myślała, że kiedy pozbędzie się wszystkiego co ich łączyło, ból minie. Minęło pięć okrągłych lat. Z całych sił pragnęła przeżyć to wszystko jeszcze raz. Jeden jedyny raz. Jeszcze raz spacerować w deszczu, jeszcze raz przynieść mu śniadanie do łóżka. Nie tęskniła tylko za tymi dobrymi rzeczami, tęskniła też za kłótniami które zdarzały się co najmniej raz w miesiącu, tęskniła za poranną kawą w pośpiechu. Tęskniła za normalnym życiem, które wiedli. Uwielbiała czuć jego oddech na szyi. Nawet teraz kiedy o tym myśli odchyla głowę w tył, opuszcza powieki i oczami wyobraźni znów go czuje. Przez te wszystkie lata tylko wyobraźnia trzymała ją przy życiu. Tylko ona znów ją całowała na dzień dobry. Tylko ona rozmawiała z nią całymi nocami. Tylko ją kochała. Czasami nawet ubierała się w krótką czarną sukienkę którą uwielbiał. Przyrządzała jego ulubioną potrawę, kupowała jego ulubione wino i urządzała uroczystą kolację. Na której była tylko ona i wyobraźnia. Były najlepszymi przyjaciółkami. Zawsze świetnie się bawiły. Dopóki nie zorientowała się ze to jednak tylko wyobraźnia i wybuchała płaczem. Wtedy słuchać było tylko jej łkanie i huk rozbijanych talerzy. Wtedy przestawały się śmiać, przestawały jeść i rozmawiać. Była wściekła że los odebrał jej kogoś tak ważnego. Wpadała w szał i rzucała wszystkim co jej wpadło w rękę. Brała proszki nasenne i kładła się do łóżka. Kiedy się budziła, wszystko wracało do normy. Przynajmniej starała się aby wróciło. Zmywała makijaż, zbierała kawałki szkła z podłogi. I wydawało jej się ze z każdym nowym dniem będzie lepiej. Nie było. Szybkim, zdecydowanym ruchem zamknęła album. Podniosła głowę i przez otwarte na oścież okno wpatrywała się w gwiazdy. Uwielbiał je.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz