poniedziałek, 22 października 2012

Samobójstwo



Wyjęła z opakowania dokładnie 21 kolorowych tabletek. Ułożyła w idealnie prostym rzędzie.  Dziewięć zielonych, cztery niebieskie, dwie żółte i pięć białych, każda innego rodzaju i kształtu. Po prawej stronie przygotowała szklankę wódki. Była pewna że taka mieszanka ją zabije. Przecież tego właśnie chciała. Marzyła żeby zamknąć oczy i przenieść się do całkiem innego świata, miała cichą nadzieje, że o wiele lepszego, choć nawet nie wierzyła w Boga i te całe życie pozagrobowe, no ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia. W tym momencie nie myślała o rodzinie, znajomych, przyjaciołach. Myślała tylko o tym aby nadać temu kolorowemu szeregowi życie w swoim przełyku. Nie była pewna swojej decyzji, co prawa myślała o tym już od dość dawna, ale nigdy nie miała odwagi. Nawet teraz bała się pomyśleć co będzie jeśli jakimś cudem ją uratują i znów tchną do życia, już nie jako rodzice ale jako śmieszni ludzie w białych fartuchach. Przecież nie po to siedzi teraz w obrzydliwym hotelowym pokoju, na obrzydliwym tapczanie przy równie obrzydliwym stoliku nad jakąś beznadziejnie brudną szklanką. Zastanawiała się czy kiedyś w dokładnie tym samym pokoju, ktoś został powołany do życia. Być może para napalonych nastolatków kiedyś wynajęła ten pokój na parę godzin. Wolała nie wiedzieć co robili na tym tapczanie, na którym teraz siedzi  próbując się żałośnie zabić. Zastawiała się co działo się tu wczoraj, kto tu mieszkał. Zastanawiała się ile ten pokój skrywa tajemnic. Zastanawiała się też kto ją znajdzie, a raczej nie ją ale jej ciało. Specjalnie ubrała się w jakiś beznadziejny stój, niby elegancki ale jednak trochę kiczowaty. No ale kogo obchodzi to jak będzie wyglądać w trumnie? W trumnie, za nim ją oczywiście spalą. W trumnie, kiedy będą się z nią zegnać najbliżsi, co prawda ona się już z wszystkimi pożegnała, teraz pewnie wszyscy jej szukają i sieją jakąś niepotrzebną panikę, Dla upewnienia że wszystkie wiadomości dotarły do ludzi których kochała napisała kilkanaście listów. Prawie o nich zapomniała. Pośpiesznie wyciągnęła dokładnie 12 staranie zaklejonych kopert i ułożyła na stoliku. Życie jest naprawdę śmieszne! Wystarczy tylko 21 tabletek z kiosku pod blokiem za jakieś 30 złotych i szklanka najtańszej wódki z monopolowego, i już nie żyjesz. Uśmiechnęła się. Nadal siedziała wyprostowana niczym struna patrząc na kolorowy rządek. Okej, czas się żegnać- pomyślała. Już wcześniej postanowiła że nie połknie wszystkich na raz. Będzie połykać po jednej, żeby mieć jeszcze jakąś drogę ucieczki w razie gdyby zaistniała taka potrzeba. Zawsze się mogła rozmyślić. Wyciągnęła dłoń i sięgnęła po pierwszą z tabletek. Nie mogła się zdecydować, wybrała jednak niebieską, była dość owalna. W sam raz na początek. Obróciła ją jeszcze parę razy między kciukiem a palcem wskazującym po czym uśmiechnęła się i zdecydowany, ruchem włożyła do ust. Sięgnęła po szklankę i pociągnęła spory łyk. Skrzywiła się. Nigdy nie lubiła smaku wódki, wolała coś w rodzaju czerwonego wina bądź kolorowych drinków. Powtórzyła to jeszcze dokładnie 20 razy. Ani razu do głowy nie przyszła jej myśl aby się wycofać. Siedziała tępo wpatrując się w przestrzeń. Zastanawiała się ile to będzie jeszcze trwać. Po krótkim czasie zaczęło jej się kręcić w głowie, położyła się na łóżku po czym zamknęła oczy.

1 komentarz: