Wyjęła z opakowania dokładnie 21 kolorowych tabletek.
Ułożyła w idealnie prostym rzędzie.
Dziewięć zielonych, cztery niebieskie, dwie żółte i pięć białych, każda
innego rodzaju i kształtu. Po prawej stronie przygotowała szklankę wódki. Była
pewna że taka mieszanka ją zabije. Przecież tego właśnie chciała. Marzyła żeby
zamknąć oczy i przenieść się do całkiem innego świata, miała cichą nadzieje, że
o wiele lepszego, choć nawet nie wierzyła w Boga i te całe życie pozagrobowe,
no ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia. W tym momencie nie myślała o
rodzinie, znajomych, przyjaciołach. Myślała tylko o tym aby nadać temu
kolorowemu szeregowi życie w swoim przełyku. Nie była pewna swojej decyzji, co
prawa myślała o tym już od dość dawna, ale nigdy nie miała odwagi. Nawet teraz
bała się pomyśleć co będzie jeśli jakimś cudem ją uratują i znów tchną do
życia, już nie jako rodzice ale jako śmieszni ludzie w białych fartuchach.
Przecież nie po to siedzi teraz w obrzydliwym hotelowym pokoju, na obrzydliwym
tapczanie przy równie obrzydliwym stoliku nad jakąś beznadziejnie brudną
szklanką. Zastanawiała się czy kiedyś w dokładnie tym samym pokoju, ktoś został
powołany do życia. Być może para napalonych nastolatków kiedyś wynajęła ten
pokój na parę godzin. Wolała nie wiedzieć co robili na tym tapczanie, na którym
teraz siedzi próbując się żałośnie
zabić. Zastawiała się co działo się tu wczoraj, kto tu mieszkał. Zastanawiała
się ile ten pokój skrywa tajemnic. Zastanawiała się też kto ją znajdzie, a
raczej nie ją ale jej ciało. Specjalnie ubrała się w jakiś beznadziejny stój,
niby elegancki ale jednak trochę kiczowaty. No ale kogo obchodzi to jak będzie
wyglądać w trumnie? W trumnie, za nim ją oczywiście spalą. W trumnie, kiedy
będą się z nią zegnać najbliżsi, co prawda ona się już z wszystkimi pożegnała,
teraz pewnie wszyscy jej szukają i sieją jakąś niepotrzebną panikę, Dla
upewnienia że wszystkie wiadomości dotarły do ludzi których kochała napisała
kilkanaście listów. Prawie o nich zapomniała. Pośpiesznie wyciągnęła dokładnie
12 staranie zaklejonych kopert i ułożyła na stoliku. Życie jest naprawdę
śmieszne! Wystarczy tylko 21 tabletek z kiosku pod blokiem za jakieś 30 złotych
i szklanka najtańszej wódki z monopolowego, i już nie żyjesz. Uśmiechnęła się.
Nadal siedziała wyprostowana niczym struna patrząc na kolorowy rządek. Okej,
czas się żegnać- pomyślała. Już wcześniej postanowiła że nie połknie wszystkich
na raz. Będzie połykać po jednej, żeby mieć jeszcze jakąś drogę ucieczki w
razie gdyby zaistniała taka potrzeba. Zawsze się mogła rozmyślić. Wyciągnęła
dłoń i sięgnęła po pierwszą z tabletek. Nie mogła się zdecydować, wybrała
jednak niebieską, była dość owalna. W sam raz na początek. Obróciła ją jeszcze
parę razy między kciukiem a palcem wskazującym po czym uśmiechnęła się i
zdecydowany, ruchem włożyła do ust. Sięgnęła po szklankę i pociągnęła spory
łyk. Skrzywiła się. Nigdy nie lubiła smaku wódki, wolała coś w rodzaju
czerwonego wina bądź kolorowych drinków. Powtórzyła to jeszcze dokładnie 20
razy. Ani razu do głowy nie przyszła jej myśl aby się wycofać. Siedziała tępo
wpatrując się w przestrzeń. Zastanawiała się ile to będzie jeszcze trwać. Po
krótkim czasie zaczęło jej się kręcić w głowie, położyła się na łóżku po czym
zamknęła oczy.
NAJLEPSZY BLOG! POZDRAWIAM! JESTEM TWOIM FANEM!
OdpowiedzUsuń