niedziela, 16 grudnia 2012

Herbata



Stąpam nagimi stopami po zimnych kafelkach. Wchodzę do ciemnej kuchni, równocześnie wyciągając ręce przed siebie. Otwieram szafkę, dłonie chłoną wszystkie naczynia. Kubek. Różowy z białym uchwytem. Mój ulubiony, choć teraz wdaje się równie ciemny jak pomieszczenie w którym się znajduję. Szukam czajnika. Jest. Odkręcam wodę i napełniam go. Odpalam ogień, czuję ciepło na nagich udach. Stawiam czajnik na kuchence i opieram się równie nagimi pośladkami o blat mebli. Nie czuję już chłodu pod stopami, nie czuję grudniowego mrozu przedostającego się do kuchni przez uchylone okno. Czuję tylko i wyłącznie ciepło. Jeden mały promyk sprawił, że stojąc nago jest mi cholernie ciepło. Zapomniałam o zimnie, nagich stopach czy niewygodnej pozycji w której się znajduję, ogień przysłonił mi wszystkie inne nieprzyjemne rzeczy. Oczy zaczynają przyzwyczajać się do panującego mroku. Dostrzegam, że wcale nie jest tak ciemno jak mi się wydawało. Pełnia. Wielka, świecąca kula właśnie zaglądała mi przez okno. Słyszę trzask drzwi. Mimo, że jestem goła idę sprawdzić czy aby na pewno zamknęłam dokładnie drzwi. Wychodzę do przedpokoju, widzę postać. Męska sylwetka powoli się do mnie zbliża. Paraliżuje mnie strach, nie jestem w stanie krzyczeć, uciekać bądź bronić się. Serce bije mi jak oszalałe. Stroi naprzeciw mnie, powoli unoszę głowę. Uśmiecham się a moje serce powoli zwalnia. Łapie mnie w talii i przysuwa do siebie namiętnie całując. Słyszę, że woda się już zagotowała. Delikatnie wypuszcza mnie ze swojego uścisku. Wchodząc do kuchni czuję na sobie jego wzrok. Otwieram szafkę i wyciągam jeszcze jeden kubek. Brązowy w zielone paski, zapamiętałam, że go lubił. Z opakowania wyciągam dwie torebki malinowej herbaty, każdy znajduje swoje miejsce w osobnym kubku. Zalewam wrzątkiem. Zapach maliny wypełnia całą kuchnie. Sięgam po cukier pamiętając, że mam wsypać do brązowego kubka dwie płaskie łyżeczki. Biorę kubki do rąk i pośpiesznie wychodzę chcąc podarować jeden z nich ukochanemu. Wchodzę do przedpokoju i okazuje się, że stoję zupełnie sama w środku wielkiego, pustego domu.