czwartek, 18 października 2012

Noc



Pod nagimi stopami czuła potłuczone szkło. Ostre kawałki raniły jej skórę. Pewnie szła przed siebie nie zważając na stróżki krwi pozostawiane na ciemnej, pustej ulicy. Otaczały ją dziesiątki drzew. Nie myślała o niczym. Nie wiedziała gdzie jest ani co robi. Ubrana była w kiedyś białą, satynową koszulę nocną. Teraz, szaro-czerwoną, podartą koszulę nocną. Z dłoni spływała jej krew, w kącikach ust już zaczęła krzepnąć. Włosy miała potargane i mokre od lepkiej, ciemno czerwonej cieczy. Oczy miała nieprzytomne i spuchnięte od płaczu. Powoli traciła siły, była coraz słabsza. Nogi stawały się coraz cięższe. Kawałki potłuczonych luster coraz ostrzejsze. Oddech stawał się coraz płytszy. Próbowała iść dalej, nie wiedziała dokąd podąża, nie wiedziała co ma robić. Do oczu zaglądał jej świecący pojazd. Blask księżyca oświetlał jej drogę. Kolejna łza zmyła krew z policzka. Zatrzymała się. Stała nad brzegiem ogromnej, rwącej rzeki. Odwróciła głowę i spojrzała na drogę pełną kawałków potłuczonych luster, butelek i naczyń. Spuściła wzrok na swoje brudne i zakrwawione stopy, nadal tkwiło w nich bardzo dużo błyszczących drobinek. Nie chcę stąpać po kawałkach potłuczonego szkła – pomyślała i zrobiła mały krok do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz