czwartek, 22 listopada 2012
Kubek
Z kubkiem gorącej herbaty, wspięłam się na swój maleńki parapet.
Wyciągnęłam nogi na dach. Było już bardzo późno. Księżyc znajdował się w
pełni, a gwiazdy świeciły wyjątkowo mocno. Mimo sporego wiatru, który
bawił się moimi włosami, lipcowa noc była ciepła. Wpatrując się w
gwiaździste niebo myślałam o wszystkim i o niczym. Tysiące myśli
przeczesywały mój malutki mózg. Wszystkie zmysły były wyostrzone do
granic możliwości. Upiłam łyk herbaty. Wiatr przybierał na sile.
Spadająca gwiazda zwróciła moją uwagę. Teraz jak przystało na normalnego
człowieka powinnam pomyśleć życzenie. Zamknęłam oczy. Chcę... być szczęśliwa. Podniosłam
powieki i znów patrzyłam w czarne, zapunktowane niebo. Herbata była
już prawie zimna. Na ulicach panowała cisza. Zauważyłam ze zrywa się
burza. Nie boję się. Burza jest wyjątkowo malownicza. Pusty już kubek,
wciąż trzymałam w dłoniach. Błysnęło, naczynie wyleciało mi z rąk i
rozbiło się na miliony drobnych kawałków. Dokładnie w tym samym momencie
spełniło się moje życzenie. Zobaczyłam swoje szczęście. Stało z zadartą
głową do góry, wpatrując się we mnie swoimi niebieskimi oczami,
uśmiechając się jak nigdy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
uwielbiam czytać to co piszesz <3
OdpowiedzUsuńmiło mi to czytać :)
Usuń